Michał Malicki Wilanów Michał Malicki Wilanów
97
BLOG

STARSI BRACIA

Michał Malicki Wilanów Michał Malicki Wilanów Rozmaitości Obserwuj notkę 5

 

Starsi bracia
 
Niczego nie można być pewnym na tym niedoskonałym świecie. Nawet rzeczy, które stanowią fundament naszego światopoglądu. Jestem chodzącym przykładem takiej niedoskonałości. Nigdy bym nie przypuścił, że po kilkudziesięciu latach przykładnego praktykowania katolicyzmu, mogę się dowiedzieć czegoś całkowicie zaskakującego – sprzecznego z ugruntowaną wiedzą religijną.
                Wybierając się do Ziemi Świętej w ogłoszonym Roku Świętego Pawła, uznałem, że wypadałoby przeczytać całe Pismo Święte wraz z listami świętego Pawła (dotychczas znałem tylko fragmenty). No i okazało się, że moja wizja chrześcijaństwa była – delikatnie mówiąc – uproszczona. Byłem przekonany, że nasza religia opiera się na następujących zasadach:
1.      Chrześcijaństwo łączy w sobie grecką filozofię, rzymskie prawo i żydowski mistycyzm, nie jest więc prostą kontynuacją religii Żydów biblijnych. Jezus Chrystus stworzył religię nową, aczkolwiek opartą na Starym Testamencie, który stanowi jej podstawę.
2.      Stary Testament stanowi wprawdzie podstawę teologiczną i filozoficzną chrześcijaństwa (koncepcje, pojęcia, semantyka), ale jest także w chrześcijaństwie cały szereg koncepcji zasadniczo nowych, nieznanych przed ogłoszeniem Ewangelii.
3.      Żydzi i ich religia nie mieli i nie mają wpływu na rozwój chrześcijaństwa, ponieważ obie religie są całkowicie autonomiczne.
4.      Przymierze opisane w Biblii ma jedynie znaczenie historyczne (wygasło wraz z pojawieniem się Chrystusa). Żydzi z własnej woli nie stanowią części Ludu Bożego.
5.      Boski plan zbawienia dotyczy całej ludzkości i nie wyróżnia Żydów spośród innych narodów pogańskich.
Podejrzewam, że nie jestem wyjątkiem i wielu katolików ma takie właśnie poglądy. Nie wiem, czy wierni uczestniczący co niedziela we mszy, kiedykolwiek słyszeli kazanie, z którego wynikało, że chrześcijanie są właściwie ortodoksyjnymi judaistami. Nie wiem czy słyszeli, że tylko dzięki Żydom mają szansę na zbawienie. Pewnie byliby mocno zdziwieni, gdyby im ktoś powiedział, że symbolem chrześcijaństwa jest krzyż wpisany w gwiazdę Dawida. W każdym razie ja nigdy nie słyszałem takiego kazania.
                Najdziwniejsze jest to, że związek judaizmu z chrześcijaństwem jest przecież dobrze znany. Jest wyczerpująco opisany w pismach kanonicznych Kościoła, pismach konstytuujących religię w czasach apostolskich. Jan Paweł II przypomniał ten związek, nazywając Żydów „starszymi braćmi w wierze”. Wzbudził tym pewne zdziwienie w kręgach osób, które nie czytały „Listu świętego Pawła do Rzymian” (rozdziały 9, 10 i zwłaszcza 11). Ten list jest właściwie pierwszą encykliką czyli wykładem podstaw wiary. Obszerne omówienie tego dzieła (napisanego w czasach Nerona) podał święty Tomasz z Akwinu dwanaście wieków później w swoim „Wykładzie listu do Rzymian”. Zasady wyłożone przez świętego Pawła potwierdził także Sobór Watykański II w 1965 roku, uchwalając „Deklarację o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich”. Ten ostatni dokument jest dość trudny w czytaniu. Jego wadą jest karkołomna skrótowość, która utrudnia zrozumienie treści. Autorzy zakładali uprzednie przestudiowanie „Listu do Rzymian”. Dla nas jest ważne, że Sobór zawarł w tej deklaracji potępienie antysemityzmu oraz nakaz traktowania Żydów po bratersku. Deklaracja zawiera też wyraźny nakaz głoszenia idei pojednania z Żydami, w pracy duszpasterskiej.
                Nie można – rzecz jasna – twierdzić, że święty Paweł jest twórcą teoretycznych zasad wyłożonych w „Liście do Rzymian”. To jest tylko interpretacja treści biblijnych. Wiara polega na uznaniu tych treści za prawdę i właśnie ta prawda dla chrześcijan jest obowiązująca. Wierzymy więc, że Bóg zawarł przymierze z narodem Izraela (a nie z całą ludzkością). Przymierze to będzie obowiązywało do końca świata (Bóg się nie myli i nie zmienia zdania). Naród Izraela przeznaczony jest do zbawienia, co zgodnie z wolą Boga nastąpi po nawróceniu Żydów na chrześcijaństwo (święty Tomasz twierdził, że pod określeniem „naród” należy rozumieć: większość).
                Obecna sytuacja Żydów jest konsekwencją wydarzeń opisanych w Ewangelii. Reformatorska działalność Jezusa Chrystusa miała na celu skierowanie judaizmu na drogę zbawienia, ponieważ po stuleciach praktykowania religia zasklepiła się w rytualnych, magicznych gestach i przepisach. Kluczowym elementem tej reformy było oczywiście objawienie realnego Mesjasza, co sankcjonuje reformę w świetle Starego Testamentu. Działalność Chrystusa była skierowana przede wszystkim do Żydów, zaś sam Chrystus jako wyznawca judaizmu jest osobą łączącą tradycję Starego i Nowego Testamentu (był zarówno obrzezany jak i ochrzczony).
                Akcja ewangelizacyjna skierowana do pogan (gojów) była wynikiem rozłamu w społeczności żydowskiej, która po początkowej fascynacji nauką Jezusa, w większości odeszła od reformowanej religii. Ten rozłam okazał się zbawienny dla nas – gojów, ponieważ bez tego ewangelizacja by nas nie objęła i nie weszlibyśmy na drogę zbawienia; a mówiąc wprost, bylibyśmy przeznaczeni do piekła. Monopol Żydów na zbawienie został ominięty w ten sposób, że poprzez chrzest zostajemy przyjęci do społeczności Izraela (co zastępuje inne rytuały, jak np. obrzezanie). Należy przy tym mieć na uwadze, że pojęcie żydowskości ma podwójne znaczenie: etniczne i religijne. Ludzie ochrzczeni są więc Żydami w rozumieniu religijnym jako wyznawcy judaizmu zreformowanego przez Jezusa. Symbolem woli przyjęcia do społeczności żydowskiej jest scena pokłonu trzech mędrców w Betlejem. Jest to figura prozelityzmu (nawrócenia). W tej scenie poganie – świadkowie epifanii (objawienia), zwracają się do Żydów, aby odkryć zbawiciela (mesjasza) obiecanego w Starym Testamencie. Tylko w Izraelu świeci mesjańskie światło gwiazdy Dawida, która jest pierwotnym symbolem Chrystusa (Apokalipsa św. Jana). Można więc powiedzieć, że znakiem połączenia Starego i Nowego Testamentu przez osobę Mesjasza-Chrystusa jest krzyż wpisany w gwiazdę Dawida.
                Święty Paweł sporo uwagi poświęca sytuacji Żydów odrzucających ewangelię. To nie są po prostu poganie. Wprawdzie nie należą do „Ludu Bożego”, ale nie utracili przymierza z Bogiem. Święty Paweł stosuje ogrodowo-działkową metaforę odciętej gałęzi, która czeka na ponowne zaszczepienie. W miejsce tych usuniętych (z własnej woli) Żydów zostali zaszczepieni poganie (goje), którzy tworzą obecnie główny nurt judaizmu. Współcześni Żydzi bardzo nie lubią odmawianej przez nas modlitwy o ich nawrócenie. Nie mają racji, ponieważ z Biblii wynika, że nawrócenie Żydów na chrześcijaństwo jest centralnym elementem Bożego planu zbawienia ludzkości. Jan Paweł II stosował dla wyjaśnienia tej sytuacji metaforę rodziny. Żydzi są synem marnotrawnym, który opuścił rodzinę Izraela, a my zostaliśmy do tej rodziny adoptowani, zadomowiliśmy się, ale ciągle czekamy na powrót „starszego brata”.
                Tu należy uświadomić sobie, czym w istocie jest antysemityzm. Jeżeli jest rzeczą oczywistą, że Bóg ma plan powrotu Żydów do głównego nurtu religii, to jak Bóg ma potraktować tych, którzy w tym powrocie przeszkadzają? Na miejscu antysemitów nie czułbym się bezpiecznie. Może się okazać, że Wszechmocny będzie musiał usunąć tę zawalidrogę przeszkadzającą w realizacji planu zbawienia. Święty Tomasz wręcz straszy ogniem piekielnym.
                Bardzo interesująco święty Paweł interpretuje skutki odrzucenia Ewangelii przez większość społeczności żydowskiej. Historia ludzkości jest, jak wiadomo, wynikiem wolnej woli i planów ludzkich, ale także woli i planów Boskich. Czy więc – traktując tę sytuację jako grę – człowiek może wygrać z Bogiem? Czy gra jest równa? Oczywiście, że nie jest równa. Tu nie obowiązują zasady teorii gier. Pan Bóg zna przyszłość, a człowiek nie zna. Wprawdzie człowiek (ludzkość) ma całkowitą swobodę i może robić co chce oraz jak chce – właśnie to czyni człowieka trochę podobnym do Boga – ale skutki ludzkich działań znane są tylko Najwyższemu. Ale to nie wszystko. Wiemy, że Pan Bóg ma plan działania. My – ludzie znamy z tego planu tylko niektóre istotne fragmenty. Wiemy, że to jest plan naszego zbawienia. Ściśle biorąc, wiedzą o tym tylko ci, którzy wierzą, że Biblia mówi prawdę. Ta wiedza pochodzi z wyznawanej religii. Wiadomo także, że ludzie za namową Szatana – świadomie lub nieświadomie – często przeszkadzają w realizacji tego planu zbawienia. Czy to diabelskie działanie może utrudniać realizację planów Bożych? Otóż nie może. Wprawdzie Pan Bóg nie po to dał człowiekowi wolną wolę, aby tym człowiekiem zdalnie sterować, ale oczywiście z łatwością może uczynić ludzkie działania nieskutecznymi. Więc żadne złe czyny nawiedzonych przez Szatana ludzi nie mogą przeszkodzić w realizacji planu zbawienia. Mało tego, złe czyny mogą być i są wykorzystywane do uzyskania zbawiennego skutku. Szatan zawsze przegrywa; działa (za pośrednictwem człowieka) nieskutecznie. To całkiem logiczne, nieprawdaż?
Właśnie taki był sens rozłamu w czasach apostolskich. Żydzi, którzy odwrócili się od Mesjasza, chcieli wprawdzie po prostu zlikwidować chrześcijaństwo, ale skutek był odwrotny. Religia przeznaczona początkowo tylko dla Żydów, otworzyła się na inne narody. Można by przewidywać, że gdyby entuzjazm Żydów był wyraźnie większy, tego otwarcia by nie było. To dobra ilustracja znanej maksymy: Pan Bóg na liniach krzywych pisze prosto. To właśnie plan Boży określa kolejność przyjmowania wiary przez różne narody. Dlatego mówimy, że wiara jest łaską.
Pozostało nam jeszcze poważne zastanowienie się nad zjawiskiem chrześcijańskiego antysemityzmu. Celowo ograniczam antysemityzm do najbliższego kręgu religijnego. Każde szerzenie nienawiści jest oczywistym grzechem i – zgodnie z naszą wiedzą religijną – będzie ukarane wtrąceniem do piekła, jako działalność diabelska. Jednak antysemici – poganie i ateiści, pójdą do piekła niejako „z innego paragrafu”. Oni przynajmniej nie mają obowiązku uważać Żydów za „starszych braci”. Nie zawdzięczają Żydom wejścia na drogę zbawienia. Nie muszą czekać na nawrócenie całego Izraela i nie wierzą w przymierze potomstwa Abrahama z Bogiem. My to co innego. Dla nas nie będzie wytłumaczenia, żeśmy się pomylili, nie wiedzieli albo źle zrozumieli. Wszystko jest w Piśmie Świętym. Nie jest także problemem istotnym, że Żydzi nie lubią chrześcijan i chrześcijaństwa. W tym przypadku nie obowiązuje zasada wzajemności. To nie oni czekają na nasze nawrócenie, tylko my czekamy na nich. Bez nich nie nastanie obiecane Królestwo Boże, więc modlitwa o nawrócenie Żydów jest uzasadniona. Niezrozumienie Izraelitów wynika z innej wiary (co nie znaczy, że z innej religii). My dyskutujmy z nimi, roztrząsając kwestię, kto jest bardziej ortodoksyjnym judaistą. Tylko historyczna praktyka może wykazać, kto ma rację. Na razie – po dwóch tysiącach lat – nie wyglądamy najgorzej, zważywszy, że zaczynaliśmy od wynajętej stajenki.
Należy mieć świadomość, że każdy gest albo słowo zniechęcające Żydów do nawrócenia oznacza świadome wypowiedzenie wojny Bogu, stawianie przeszkody w realizacji planu zbawienia. Budowniczy takiej przeszkody daje świadectwo, że ma za nic prawdy wiary i po prostu nie wierzy w przymierze Boga z Izraelem. Pan Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. Nie mamy obowiązku Żydów nawracać (kościoły ewangelickie wręcz twierdzą, że nie mamy prawa), ale na pewno nie wolno im przeszkadzać. Niestety, zdaje się, że przez ostatnie dwa tysiące lat głównie zajmowaliśmy się przeszkadzaniem i świadomym sianiem nienawiści. No, może nie wszyscy, ale na pewno wielu chrześcijan tak postępowało.
Nie mam pojęcia – na przykład – kto, kiedy i po co rzucił oskarżenie, że to Żydzi zamordowali Chrystusa. Wystarczy zajrzeć do Ewangelii, żeby się dowiedzieć, że tej zbrodni dokonali Włosi, a konkretnie – Rzymianie. Ewangeliści są tu dokładni i jednoznaczni. Żydzi „jedynie” złożyli donos i dokonali „obywatelskiego aresztowania”. Wymiar sprawiedliwości był w rękach rzymskich okupantów.
Jeszcze bardziej idiotyczne jest oskarżenie o mord rytualny. Trudno dzisiaj zrozumieć, jaki diabeł podpowiedział chrześcijanom, że Żydzi do rytualnego chleba (maca-przaśniki) potrzebują krwi chrześcijańskich dzieci. A w czasach przedchrześcijańskich to niby skąd brali te dzieci? Przecież przaśniki mają na celu upamiętnianie exodusu. Mam nadzieję, że autorzy tych rewelacji smażą się na samym dnie piekła; zapracowali sobie w pocie czoła.
Pod koniec XIX wieku antysemityzm przybrał charakter ideologii. Zaczął się w Rosji i we Francji, ale rozlał się po całej Europie. Dotarł też do Polski (Roman Dmowski). Nieszczęść i zbrodni wyniknęło z tego tyle, że starczy na następne tysiąclecia. Zbrodnicze kretyństwo tych synów Beliala przekroczyło wszelkie granice i zerwało wszelkie tamy. Najgorzej, że nie da się tych zbrodni zwalić tylko na Niemców. Na Irenę Sendlerową, ratującą żydowskie dzieci od zagłady, wpłynęła do Gestapo cała sterta donosów. Zastanówmy się: kto i dlaczego zadał sobie trud pisania tych donosów? Przecież ich autorzy nie urodzili się zbrodniarzami. Chyba ktoś im coś nakładł do głowy. Pewnie czytali jakieś idiotyczne broszurki. Te donosy były jedynie skutkiem uprzedniej edukacji ideologicznej. No, ale jest wolność i każdy może sobie zapracować na takie męki piekielne, na jakie go stać.
Ostatnio słychać o dynamicznie rozwijającej się akcji „wypisywania się” z chrześcijaństwa. Gorąco tę akcję popieram w przypadku antysemitów. Jest to czyn całkowicie logiczny i jedynie słuszny. Chrześcijanin nie może żyć w atmosferze walki z Panem Bogiem i świadomego przeciwstawiania się Jego planom.
Ateista nie ma takich problemów. Jako osobisty przeciwnik może z czystym sumieniem przeszkadzać Bogu w programie zbawienia świata. Ateista po prostu w to wszystko nie wierzy. Może spokojnie uważać, że Pismo Święte to dzieło jakiegoś szarlatana; zaś apostołowie, święci i przywódcy Kościoła to po prostu banda nieoświeconych światłem wiedzy maniaków.
Antysemita-chrześcijanin jest to facet cierpiący na schizofreniczne rozdwojenie świadomości. Musi przynajmniej udawać, że traktuje tradycję i naukę Kościoła poważnie, uważając jednocześnie, że są to kompletne bzdury. Więc po co się męczyć; lepiej się wypisać z religii, która dla antysemity nie ma sensu. Świadomość, że wyznaje się żydowską wiarę i samemu (od aktu chrztu) należy się do społeczności izraelskiej, jest przecież nie do zniesienia. Nie powinno się zwlekać z decyzją. Antysemityzm to ideologia antychrześcijańska.
Chociaż, prawdę powiedziawszy, jest także inne - równie inteligentne - rozwiązanie. Można przecież fałszować naukę Kościoła. Można ocenzurować Pismo Święte i pisma świętego Tomasza. Można udawać, że Jan Paweł II nie mówił tego, co słyszeliśmy, a deklaracji Soboru Watykańskiego po prostu nie było. Może nie byłoby to uczciwe, ale za to na pewno inteligentne. Religia taka byłaby wprawdzie nasycona antysemityzmem, czyli stałaby się szkołą narkotycznej nienawiści, ale za to stałaby się prostsza, łatwiejsza do zrozumienia, bardziej zbliżona do prymitywnego stereotypu. Jest rzeczą do dyskusji, czy coś takiego bardziej przystawałoby do Ewangelii, czy też do satanistycznej sekty; ale to już jest problem dla antysemitów.
                                                                                                              Michał Malicki  
 

poglądy liberalno - konserwatywne, euroentuzjasta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości